Fot. Lu Dabrowski, Kraków, via Wikimedia Commons
Wiele ze współczesnych sporów społeczno-ekonomicznych jest de facto sporami o własność. Jest ona bowiem fundamentalną kategorią, zarówno w kontekście gospodarczym, jak i filozoficznym. Jej geneza, znaczenie i rola w życiu społecznym stanowią temat wielowiekowych rozważań filozoficznych. Choć dziś sama instytucja własności nie jest w zasadzie kwestionowana, to już jej zakres i miejsce w hierarchii wartości nie są przedmiotem ogólnego konsensusu. W obliczu różnorodnych wyzwań społecznych i ekonomicznych, warto przyjrzeć się głębiej katolickiemu ujęciu własności oraz zastanowić się nad jej rolą w kształtowaniu społeczeństwa.
Istota własności
Rozważania nad własnością należy rozpocząć od sprawy podstawowej: zgodnie z jej nad katolickim rozumieniem jest ona naturalnym prawem człowieka[1], a zatem niezbywalnym uprawnieniem oraz niejako stanem domyślnym. Kontrastuje to z poglądami takich filozofów jak Marks czy Rousseau. Ten drugi idealizował pierwotny stan człowieczeństwa pozbawionego własności. Ustanowienie własności, pierwsza grabież, miała być praźródłem wszelkiego zła – wojen, nędzy czy hierarchii społecznej[2]. Kościół tymczasem, ów pierwotny akt ustanowienia własności widzi jako efekt nie bezprawnego zawłaszczenia, lecz pracy[3]. Wysiłek człowieka połączony z rozumnym namysłem, dzięki współdziałaniu z prawami natury, pozwolił na gospodarowanie ziemią, stanowiącą od tej pory indywidualną własność. Na tym przykładzie widać również, że katolicka nauka pozytywnie odnosi się nie tylko do własności dóbr konsumpcyjnych, ale i środków produkcji, znosząc tym samym rozróżnienie, charakterystyczne dla marksizmu[4].
Pozytywny stosunek do własności wynika jednak nie tylko z genezy, ale przede wszystkim z jej pożytecznej funkcji. Własność zabezpiecza materialny byt człowieka i sprzyja jego moralnemu rozwojowi.
Konstytucja Gaudium et spes poucza, że „własność prywatna lub pewne dysponowanie dobrami zewnętrznymi dają każdemu przestrzeń koniecznie potrzebną dla autonomii osobistej i rodzinnej, i należy je uważać za poszerzenie niejako wolności ludzkiej[5]”.
W końcu, własność upodmiotawia człowieka, daje mu możliwość inicjatywy oraz twórczego włączenia się w życie społeczne i gospodarcze[6].
Należy przy tym podkreślić, że jednostka nie jest jedynym podmiotem, do którego odnosi się kategorię własności. Kolejne encykliki wspominają o własności nie rzadziej w kontekście rodziny[7], także broniąc prawa dziedziczenia. Także inne formy własności cieszą się uznaniem kolejnych papieży. Wielu z nich doceniało wartość własności spółdzielczej, która z jednej strony pozwala na zaspokojenie potrzeb bytowych człowieka, a z drugiej otwiera go na współdziałanie i tworzenie wspólnoty. Istnienie własności prywatnej nie wyklucza równoległej potrzeby zabezpieczenia majątku narodowego: „Jest całkiem oczywiste, że to, co dotychczas powiedziano, nie wyklucza wcale, by również państwo oraz instytucje prawa publicznego posiadały dobra wytwórcze, zwłaszcza takie, których <<posiadanie daje tak wielką potęgę, iż ze względu na dobro wspólne nie powinno być dozwolone osobom prywatnym>>[8]”. Pius XI pisał wręcz o podwójnym: indywidualnym i społecznym, charakterze własności[9].
Waga, jaką katolicka nauka społeczna przykłada do zagadnienia własności, prowadzi niekiedy do przekonania, że Kościół w sprawach gospodarczych, w tym także jeśli chodzi o pryncypialny stosunek do własności, zajmuje stanowisko tożsame, lub choćby zbliżone, do liberalizmu. Wydaje się, że takie stanowisko jest trudne do obrony w świetle tez stawianych w podstawowych dokumentach tworzących naukę społeczną Kościoła. By rozstrzygnąć to zagadnienie, warto przyjrzeć się kontekstowi, w jakim one powstawały oraz temu, jak Kościół sam pozycjonował się względem dwóch dominujących stanowisk gospodarczych: liberalizmu i socjalizmu.
Przeciw socjalizmowi i liberalizmowi
Rerum Novarum, pierwsza społeczna encyklika, powstała u schyłku XIX wieku, w dobie narastających w Europie napięć klasowych i zyskującej na popularności idei marksistowskiej. Leon XIII stanął w obronie robotników, których materialny los, zdany na łaskę i niełaskę praw rynku, był często nie do pozazdroszczenia. Jednakże, niemniej ważnym wątkiem encykliki jest krytyczne odniesienie się do socjalizmu, jako odpowiedzi na stwierdzone problemy. Wśród krytykowanych przez papieża socjalistycznych postulatów znalazł się również ten, dotyczący likwidacji instytucji własności. Podkreślmy: papież odnosi się nie do postulatu ograniczania czy regulowania stosunków własnościowych lub takich czy innych podatków, ale do komunistycznego postulatu zniesienia własności jako takiej. Niewątpliwie pryncypialność i jednoznaczność obrony prawa własności w wykonaniu Leona XIII wynikała właśnie z radykalizmu postulatów komunistycznych adwersarzy. Choć papież nie używa słowa „komunizm”, to nie ulega wątpliwości, że jego sprzeciw wobec socjalizmu, głoszącego zniesienie prywatnej własności środków produkcji czy konieczności podjęcia walki klas, odnosi się do ruchu, który dziś najczęściej nazywamy właśnie komunistycznym. Warto mieć to w pamięci, ponieważ zdarza się, że niektórzy współcześni interpretatorzy katolickiej nauki społecznej, skorzy są przytaczać cytaty z Rerum novarum odnosząc je do współczesnych form socjalizmu, będących raczej socjalną korektą kapitalizmu. Postulat nienaruszalności własności prywatnej, głoszony przez Leona XIII, odnoszą oni z kolei do zbyt wysokich, w ich mniemaniu, podatków raczej niż do postulowanego w XIX w. zamachu na własność jako taką.
Różnorodność form socjalizmu zauważył Pius XI w kolejnej kanonicznej encyklice społecznej, niuansując nieco do nich swój stosunek. Wprawdzie papież jednoznacznie stwierdza, że socjalizm jest nie do pogodzenia z chrześcijaństwem: „Socjalizm religijny, socjalizm chrześcijański są pojęciami sprzecznymi w sobie: nikt nie może być jednocześnie dobrym katolikiem i prawdziwym socjalistą[10]”. Argumentacja stojąca za tą tezą odnosi się jednak w mniejszym stopniu do postulatów gospodarczych umiarkowanego socjalizmu, lecz do jego programowego ateizmu, materializmu i utylitaryzmu[11].
Pius XI pisze wręcz, że „socjalizm, przerażony własnymi zasadami i stosowaniem ich przez komunizm, skłania się i zbliża poniekąd do prawd uświęconych chrześcijańską tradycją: bezsprzecznie bowiem niektóre punkty jego programu uderzająco podobne są do postulatów chrześcijańskich reformatorów społecznych[12]”.
W kolejnych społecznych encyklikach akcenty dotyczące własności stopniowo się przesuwają – z obrony instytucji własności przed postulatami jej likwidacji na akcentowanie negatywnych skutków jej absolutyzacji. Należy utożsamiać to ze zmieniającym się otoczeniem politycznym. Tak długo, jak komunizm był realnym widmem, krążącym nad światem, tak długo zasadne było przypominanie niezmiennego nauczania o wartości własności. Gdy stopniowo jasne stawało się, że program komunistyczny poniósł klęskę w rywalizacji z kapitalizmem, papieże w większym stopniu skupiali się na zagrożeniach, jakie niosą systemy kapitalistyczne. Od Rerum novarum do encyklik papieża Franciszka możemy bowiem mówić o utrwalonej myśli dystansowania się zarówno wobec liberalizmu jak i socjalizmu i przedstawianiu ich jako dwóch skrajności i błędów. Pius XI konkludował, iż „dwóch skrajności, w które popaść można, należy pilnie unikać. Jak bowiem zaprzeczaniem lub zbytnim osłabianiem społecznego i publicznego charakteru prawa własności wpada się z koniecznością w tak zwany „indywidualizm”, albo zbliża się do niego, tak odrzucaniem lub wyjałowianiem prywatnego i indywidualnego charakteru tego prawa dojdzie się niechybnie do „kolektywizmu” lub przynajmniej do podobnych mu teorii[13]”. Jan Paweł II z kolei, że zasada [katolickiej zależności pracy i kapitału] (…), różni się radykalnie od programu kolektywizmu głoszonego przez marksizm, a także na przestrzeni dziesięcioleci, jakie minęły od czasów encykliki Leona XIII, wprowadzonego już w życie w różnych krajach świata. Różni się ona równocześnie od programu kapitalizmu stosowanego w praktyce przez liberalizm i zbudowane na nim ustroje polityczne. W tym drugim wypadku różnica polega na sposobie rozumienia samego prawa własności. Tradycja chrześcijańska nigdy nie podtrzymywała tego prawa jako absolutnej i nienaruszalnej zasady[14]” a także, że
„pozostaje rzeczą nie do przyjęcia stanowisko „sztywnego” kapitalizmu, który broni wyłącznego prawa własności prywatnej środków produkcji jako nienaruszalnego „dogmatu” w życiu ekonomicznym. Zasada poszanowania pracy domaga się tego, ażeby prawo to było poddawane twórczej rewizji tak w teorii, jak i w praktyce[15].”
Upowszechnienie własności i jej uniwersalne przeznaczenie
Na czym polega więc oryginalne, katolickie spojrzenie na własność, skoro z jednej strony głosi ono pogląd o jej naturalności i wartości dla życia ludzi, rodzin i narodów by z drugiej jasno odrzucać jej absolutyzację? Pora na wprowadzenie jednego z kluczowych dla katolickiej refleksji ekonomicznej: uniwersalnego (powszechnego) przeznaczenia dóbr.
W największym skrócie, jest to powszechne prawo wszystkich ludzi do korzystania z dóbr całego stworzenia. Bóg stworzył ziemię i dał ją człowiekowi w użytkowanie nie po to, by ten ją podzielił i uznawał się bezwzględnym panem swojej części, lecz by ludzie powszechnie mogli korzystać z dobrodziejstw świata materialnego zabezpieczając swoje potrzeby i byt. Najlepszym i najbardziej odpowiadającym ludzkiej naturze sposobem realizacji uniwersalnego przeznaczenia dóbr jest właśnie instytucja własności prywatnej. Ograniczona jednak do prawa posiadania, ślepa na to jak w praktyce realizuje się podział dóbr i jakie ma to społeczne konsekwencje, własność prywatna może nie służyć celowi, dla jakiego została ustanowiona. Jak zauważa papież Franciszek „Prawo do własności prywatnej może być uznane jedynie za wtórne prawo naturalne i wywodzi się z zasady powszechnego przeznaczenia dóbr stworzonych, co ma bardzo konkretne konsekwencje, które muszą znaleźć odzwierciedlenie w funkcjonowaniu społeczeństwa. Często jednak zdarza się, że prawa wtórne stawiane są ponad prawa priorytetowe i pierwotne, co sprawia, że nie mają one żadnego praktycznego znaczenia[16]”. Wszelkie wątpliwości, jakie u konserwatywnych katolików budzi niekiedy nauczanie tego papieża, nie powinny akurat w większym zakresie dotyczyć jego spostrzeżeń w dziedzinie własności czy szerzej – gospodarki. O ile w wielu obszarach zapewne można uznać nauki Franciszka za względnie nowatorskie, o tyle w sprawach społecznych jest on kontynuatorem spójnej linii wytyczanej przez kolejnych biskupów Rzymu, zarówno przed- jak i posoborowych[17].
Prawo posiadania jest więc swoistym urzeczywistnieniem bardziej pierwotnego i ważniejszego prawa powszechnego przeznaczenia dóbr. Tym, co harmonijnie łączy obie te zasady jest postulat upowszechnienia własności. Pius XII mówił w tym kontekście: „Broniąc prawa własności prywatnej Kościół zmierza do tego, by jak najlepiej osiągnąć cele moralne w życiu społecznym. Nie usiłuje on wcale bronić istniejącego porządku rzeczy, jakoby widział w nim wyraz woli Bożej, a tym bardziej nie bierze w opiekę majątków bogaczy i uprzywilejowanych, zapominając przy tym o prawach ubogich i wydziedziczonych. (…) Prawdziwym zamiarem Kościoła jest, by instytucja własności prywatnej była tym, czym wedle zamierzeń Mądrości Bożej i wedle prawa natury być powinna[18]”.
Istotą afirmatywnego podejścia do własności w katolickiej nauce społecznej nie jest więc obrona formalnych praw własności, ale jej faktyczne upowszechnienie tak, by jej dobrodziejstwami mogły się cieszyć możliwie szerokie rzesze społeczne.
Nie ulega wątpliwości, że upowszechnieniu własności zasadniczo sprzyjają zapisy prawa stanowionego własność zabezpieczającą. Jednak w konkretnych warunkach społecznych bywa również tak, że ochrona formalnego prawa posiadania uniemożliwia rzeczywiste upowszechnienie własności. Jak bowiem zauważa Jan XXIII „Nie wystarczy jednak twierdzić, że człowiek ma naturalne prawo prywatnego posiadania (…) jeżeli równocześnie nie zabiega się usilnie o to, by z tego prawa mogły korzystać wszystkie warstwy społeczne[19].”
Trzeba przy tym przyznać, że konkretne środki, jakie mogą być podjęte do urzeczywistnienia takiego stanu rzeczy, nie są przez autorów kolejnych encyklik precyzyjnie wskazane. Jan XXIII pisze w tym kontekście: „Dlatego, stosując roztropnie różne wypróbowane osiągnięcia postępu technicznego, nietrudno będzie władzom państwowym stosować taką politykę gospodarczą i społeczną, która ułatwiałaby jak najszerszy dostęp do prywatnego posiadania takich rzeczy, jak na przykład trwałe dobra konsumpcyjne, dom mieszkalny, posiadłość wiejską, narzędzia pracy niezbędne w warsztatach rzemieślniczych i jednorodzinnych gospodarstwach rolnych, udziały pieniężne w średnich czy wielkich przedsiębiorstwach[20].”
Pewna ogólnikowość i wstrzemięźliwość co do proponowania konkretnych rozwiązań jest zresztą cechą całego nauczania społecznego Kościoła. Nie jest bowiem ono programem politycznym, ale zbiorem teologiczno-filozoficznych wytycznych, których przełożenie na język konkretu zostaje pozostawione osobom odpowiedzialnym za politykę. Pewien stopień niedookreśloności daje więc nieraz dość szerokie pole do interpretacji poszczególnych wskazań. Daje to niektórym osobom powołującym się na katolicką naukę społeczną podstawę by, twierdzić, że Kościół owszem, wspiera solidarność społeczną, ale pozostawia ją jedynie dobrej woli ludzi bogatych. Ci mogą urzeczywistniać omawiane zasady za pomocą np. jałmużny. Choć pochwała dobroczynności zajmuje niemało miejsca na kartach społecznych encyklik, to jednak nie sposób zgodzić się, by papieże wykluczali interwencje państwa w celu urzeczywistniania postulowanej przez nich wizji społecznej sprawiedliwości. Kościół, hołdując zasadzie pomocniczości (o której szerzej na naszych łamach pisał Konrad Bonisławski), wskazuje, że problemy społeczne powinny być rozwiązywane na poziomie możliwie bliskim człowiekowi – rodziny, wspólnoty lokalnej etc. Pomoc i wsparcie dla drugiego człowieka ma szczególny walor, gdy dokonuje się bezpośrednio i wiąże się z relacją i tworzeniem realnej wspólnoty. Nie oznacza to jednak, że wszystkie problemy natury społeczno-ekonomicznej można pozostawić dobrej woli ludzi. Wydaje się to zresztą szczególnie aktualne dziś, w dobie faktycznej atomizacji społecznej, rozbiciu wspólnot lokalnych i słabnącej roli rodziny. Państwo ma więc do odegrania swoją istotną rolę, także jeśli chodzi o własność. Pisał o tym chociażby Pius XI: „Że w używaniu własności ludzie uwzględnić winni nie tylko swoją własną korzyść, ale także dobro powszechne, wynika, jak wspomnieliśmy, już z charakteru własności indywidualnego i zarazem społecznego. Określenie zaś tych obowiązków, jeśli okaże się potrzebnym i w prawie przyrodzonym nie jest zawarte, rzeczą jest rządów.
Dlatego władza świecka może ze względu na prawdziwą potrzebę dobra ogólnego dokładniejsze w świetle prawa przyrodzonego i Bożego wydać zarządzenia, co posiadającym w używaniu dóbr dozwolono, a czego nie dozwolono[21]”.
Można więc w uproszczeniu wyróżnić trzy stanowiska odnoszące się do własności: socjalistyczne/komunistyczne, liberalne/libertariańskie i katolickie. Pierwsze cechuje się programową wrogością do instytucji własności i dąży do jej zniesienia lub wyraźnego ograniczenia. Drugie uznaje własność za wartość fundamentalną, niejako świętą, sprzeciwiając się każdemu jej formalnemu naruszeniu, bez względu na społeczny kontekst. Własność staje się niejako wartością i celem samym w sobie. Trzeci pogląd uznaje własność za istotną, choć nieabsolutną wartość, stanowiącą środek do celu, jakim jest rozwój moralny człowieka, który wymaga zabezpieczenia bytu materialnego oraz odpowiedniej dozy autonomii. Stanowisko katolickie za szczególnie korzystne uznaje stan upowszechnienia własności – możliwości dysponowania godziwym majątkiem przez możliwie szerokie rzesze ludzi. Prawo do posiadania powinno być chronione, jednak może być regulowane i ograniczane.
Warto przy okazji wspomnieć, że zagadnienie upowszechnienia własności stało się centralnym punktem gospodarczej doktryny zwanej dystrybucjonizmem. Jej kluczowymi twórcami byli myśliciele: Gilbert Keith Chesterton i Hilaire Belloc, inspirujący się w swoich dociekaniach nauczaniem społecznym papieży. Dystrybucjonizm, dziś zapomniany, jest niewątpliwie cennym dorobkiem myśli katolickiej i świadectwem jej niegdysiejszej żywotności. Można ubolewać, że dziś, katolicka refleksja na tematy gospodarcze jest rozwijana i dostosowywana do realiów XXI w. w niewielkim stopniu.
Ograniczenia prawa własności – rola państwa
Widzimy więc wyraźnie, że katolickie podejście do własności nie może być utożsamiane z liberalizmem i bezkrytyczną afirmacją rynku. Jan Paweł II pisał: „Ważniejsze niż logika wymiany równowartości i niż różne formy sprawiedliwości, które się z tym wiążą, jest to, co należy się człowiekowi, ponieważ jest człowiekiem, ze względu na jego wzniosłą godność. To, co należy się człowiekowi, musi gwarantować możliwość przeżycia i wniesienia czynnego wkładu w dobro wspólne ludzkości[22].” Takie podejście rodzi nieuchronnie pytanie o to, na ile państwo może ingerować w indywidualne prawo posiadania, by realizować ideał upowszechnienia własności i jej uniwersalnego przeznaczenia. Odpowiedni zakres regulacji prawa własności czy szerzej, działalności gospodarczej przez państwo, jak już wskazywaliśmy, nie jest szczegółowo wyłożony przez katolicką naukę społeczną. Można jednak wskazać kilka zagadnień, w których papieże byli nieco bardziej konkretni.
Z pewnością, powtarzającym się postulatem jest otoczenie opieką pracowników, którzy ze względów na niższą pozycję społeczną i słabszą siłę przetargową nie są w stanie jak równy z równym negocjować z pracodawcami warunków swojej pracy. Pisał o tym m.in. Leon XIII: „Chroniąc zaś prawa prywatne, szczególnie maluczkich i biednych winno mieć państwo na względzie.
Warstwa bowiem bogatych dostatkami obwarowana mniej potrzebuje opieki państwa; klasy natomiast ubogie pozbawione ochrony, jaką daje majątek, szczególniej tej opieki potrzebują. Dlatego państwo powinno bardzo pilnym staraniem i opieką otoczyć pracowników najemnych, stanowiących masy ludności biednej[23]”.
W kolejnych zdaniach papież odnosi się do konkretnych aspektów pracy, takich jak długość wypoczynku czy bezpieczeństwo pracy. Leon XIII wydaje się również popierać funkcjonowanie płacy minimalnej[24]. Regulacje te jednak powinny być wprowadzane z rozsądkiem, przy udziale stowarzyszeń pośrednich, takich jak związki zawodowe lub organizacje branżowe. Objawia się tu zasada pomocniczości. Regulacje rynku pracy zaprojektowane w tym duchu od dawna funkcjonują chociażby w Niemczech.
Trudno z kolei z katolickiego nauczania wyprowadzić jasne wskazania co do wysokości podatków. Wytyczne papieży są zazwyczaj ogólne i pozostawiają szerokie pole do interpretacji (np. [Władza państwowa] działałaby więc niesprawiedliwie i niegodnie, gdyby z prywatnej własności ściągała w postaci podatków więcej, niż się należy[25]). Nie odnajdujemy w katolickiej nauce społecznej ani afirmacji podatków w duchu lewicowym, ani też przedstawiania ich jako grabieży, w czym niekiedy celują liberałowie.
W społecznych encyklikach odnaleźć można również aprobatę dla jakiejś formy instytucji państwa socjalnego. Na sporym poziomie ogólności pisał o tym m.in. Jan Paweł II, przypominając nauczanie Leona XIII: „Papież potwierdza elementarną zasadę każdej zdrowej organizacji politycznej, to znaczy takiej, w której jednostki, im bardziej są bezbronne w danym społeczeństwie, tym bardziej winny być podmiotem zainteresowania i troski innych, a zwłaszcza interwencji władzy publicznej[26]”. Autor Rerum novarum opowiada się również za niedzielami wolnymi od pracy[27].
W katolickim nauczaniu społecznym nie brak też refleksji nad tym, jaki powinien być stosunek każdego człowieka do własności. Nie jest to miejsce na analizowanie wskazań z zakresu etyki, odnoszących się chociażby do kradzieży. Jednak twórcy społecznych dokumentów odnoszą się do kilku kwestii, które warto zasygnalizować.
Jak już wspomniano, Kościół zachęca do dzielenia się swym majątkiem w formie jałmużny, przestawiając ją jako stały obowiązek katolika[28].Przypomina się również o konieczności stworzenia pracownikom przez przedsiębiorców godziwych warunków pracy, również w wymiarze finansowym.
Niemało uwagi poświęca się zjawisku spaczonego korzystania z własności, dość typowego dla zamożnych krajów kapitalistycznych – konsumpcjonizmu. Stanowi on zagrożenie dla relacji społecznych, prowadzi do alienacji i atomizacji społecznej a także dla ludzkiej wolności:
„Człowiek, który troszczy się wyłącznie albo głównie o to, by mieć i używać, niezdolny już do opanowywania własnych instynktów i namiętności oraz do podporządkowania ich sobie przez posłuszeństwo prawdzie, nie może być wolny[29]”.
Jan Paweł II wskazuje, że w systemie kapitalistycznym nie ma wbudowanych mechanizmów, które zapobiegałyby tworzeniu się postaw konsumpcjonistycznych, stąd „pilnie potrzebna jest tu wielka praca na polu wychowania i kultury, obejmująca przygotowanie konsumentów do odpowiedzialnego korzystania z prawa wyboru, kształtowanie głębokiego poczucia odpowiedzialności u producentów i przede wszystkim u specjalistów w dziedzinie społecznego przekazu; konieczna jest także interwencja władz publicznych[30]. Papież wskazuje przy tym na negatywną rolę reklamy i marketingu: „Przeszkodę dla wzrostu [rozwoju człowieka – PG] może natomiast stanowić manipulacja, jakiej dopuszczają się środki społecznego przekazu, gdy natarczywie i w sposób zorganizowany narzucają nowe mody i opinie, przy czym trudno jest poddać krytycznej analizie przesłanki, na których się opierają[31]”.
Zakończenie
Dzisiejsza katolicka refleksja nad własnością wydaje się być cieniem siebie samej z przeszłości. Niegdyś stanowiła żywy punkt odniesienia w debacie publicznej, inspiracje dla nowych prądów myślowych czy w końcu rezerwuar wskazań dla realnie wdrażanych polityk społecznych i gospodarczych. Dzisiaj nie istnieje w szerszej świadomości społecznej i nie jest to jedynie wynik postępującej laicyzacji postchrześcijańskich społeczeństw. Wciąż żywotne intelektualne kręgi katolickie zdają się być raczej uwiedzione ideami zaczerpniętymi z innych prądów myślowych. Tymczasem współczesne spory i problemy aż proszą się o wyrazisty głos katolickiej opinii publicznej. Przykładowo, dyskusja o kryzysie mieszkaniowym w Polsce oddana została w zasadzie dwóm obozom: tym którzy uważają, że powinno się promować odejście od własności mieszkań oraz tym, którzy na wszystkie bolączki mają zawsze jedną odpowiedź: wolny rynek. Tymczasem ugruntowana katolicka nauka społeczna ze swoim programem upowszechnienia własności mogłaby wnieść do tej debaty oryginalny i, co ważniejsze, słuszny punkt widzenia. Także wiele innych obszarów i zagadnień domaga się odświeżenia starych katolickich praw i zinterpretowania ich w świetle współczesnych wyzwań. Afirmacja powszechnej własności, przy zachowaniu równego sceptycyzmu do współczesnych odmian socjalizmu i liberalizmu, może i powinna stać się podstawą katolickiego głosu w gospodarczym dyskursie społecznym.
Własność nie jest jedynie formalnym prawem, ale przede wszystkim narzędziem służącym do osiągania celów moralnych i rozwoju społecznego. W kontekście aktualnych problemów społecznych, ważne jest zrozumienie, że katolickie podejście do własności nie podąża jednoznacznie ani za socjalizmem, ani za liberalizmem, lecz stawia na upowszechnienie jej korzyści. Ochrona praw pracowniczych, odpowiedzialność społeczna przedsiębiorców oraz dbałość o dobro wspólne są elementami, które katolicka nauka społeczna podnosi jako istotne dla sprawiedliwego funkcjonowania społeczeństwa.
[1] Leon XIII, Rerum novarum, 4, 1891 r.
[2] J.J. Rousseau, Rozprawa o pochodzeniu i podstawach nierówności między ludźmi, w: Trzy rozprawy z filozofii społecznej, PWN, 1956 r.
[3] Jan Paweł II, Centessimus annus, 31, 1991 r.
[4] Leon XIII, Rerum novarum, 6, 1891 r.
[5] Gaudium et spes, 71.
[6] Jan Paweł II, Centessimus annus, 34, 1991 r.
[7] Leon XIII, Rerum novarum, 10, 1891 r.
[8] Jan XXIII, Mater et magistra, II 5d, 1961 r.
[9] Pius XI, Quadragesimo anno, 45, 1931 r.
[10] Pius XI, Quadragesimo anno, 120, 1931 r.
[11] Pius XI, Quadragesimo anno, 118, 1931 r.
[12] Pius XI, Quadragesimo anno, 113, 1931 r.
[13] Pius XI, Quadragesimo anno, 46, 1931 r.
[14] Jan Paweł II, Laborem Exercens, 14, 1981 r.
[15] Jan Paweł II, Laborem Exercens, 14, 1981 r.
[16] Franciszek, Fratelli tutti, 120, 2020 r.
[17] W kontekście zasady uniwersalnego przeznaczenia dóbr por. : Leon XIII, Rerum novarum, 19, 1891 r., Jan Paweł II, Laborem Exercens, 14, 1981 r.
[18] Przemówienie radiowe z 1 IX 1944, cyt. za: Jan XXIII, Mater et magistra, II 5b, 1961 r.
[19] Jan XXIII, Mater et magistra, II 5c, 1961 r.
[20] Jan XXIII, Mater et magistra, II 5c, 1961 r.
[21] Pius XI, Quadragesimo anno, 49, 1931 r.
[22] Jan Paweł II, Centessimus annus, 34, 1991 r.
[23] Leon XIII, Rerum novarum, 29, 1891 r.
[24] Leon XIII, Rerum novarum, 34, 1891 r.
[25] Leon XIII, Rerum novarum, 35, 1891 r.
[26] Jan Paweł II, Centessimus annus, 10, 1991 r.
[27] Leon XIII, Rerum novarum, 32, 1891 r.
[28] Leon XIII, Rerum novarum, 19, 1891 r.
[29] Jan Paweł II, Centessimus annus, 41, 1991 r.
[30] Jan Paweł II, Centessimus annus, 36, 1991 r.
[31] Jan Paweł II, Centessimus annus, 41, 1991 r.
Ten artykuł publikujemy na otwartej licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne 4.0. Możesz kopiować i rozpowszechniać ten utwór do celów niekomercyjnych pod warunkiem podania jego autora. Prosimy również o podanie pierwotnego źródła – nazwy Centrum Myśli Gospodarczej lub strony cmg.org.pl.